Dzień 123. Wykończyłem "Mamuta" cz. 2
- autor
- 20 mar 2019
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 28 lip 2019
Niecałe 2 miesiące temu, nieświadomy zupełnie co robię, przeładowałem przyczepę. Skutek? Wygięte obie półosie.

Naprawa takiej usterki, nie jest łatwa - mimo wielodniowych poszukiwań, żaden okoliczny mechanik nie chciał się jej podjąć. Jedyny, który się zgodził, był w Bytowie - trochę za daleko, by się tam fatygować osobiście... ale na szczęście żyjemy w czasach, w których większość spraw można załatwić na odległość.
Po kilku dniach naprawiona ośka wróciła. Jak zwykle były rzeczy ważne i ważniejsze, a potem - też jak zwykle - okazało się, że trzeba było ją zamontować od razu, bo zaraz będzie potrzebna przyczepa.
Zapewniam Was jednak, że montaż w pośpiechu osi z nadwoziem, to nie jest dobry pomysł. Domyślacie się już dlaczego?
Po jednym kilometrze, ale to maksymalnie po jednym, kącikiem oka zobaczyłem coś niepokojącego. Odwracam głowę, patrzę -wyprzedza mnie pędzące po ziemi, koło!
Wiecie, taki widok jest jednak mocno surrealistyczny. Chwilę trwało, zanim pojąłem co to było, skąd się wzięło i że właśnie ciągnę po asfalcie przyczepę na jednym kole.

[edit:]
Z planów transportowych oczywiście nici. Nie dość, że "Mamut" był niesprawny, to jeszcze byłem spóźniony. W tej sytuacji, chcąc nie chcąc, musiałem porzucić przyczepę na poboczu.
PS.
Po blisko 10 godzinach przyczepa nadal tam stała. Uff...
By wrócić do domu potrzebowałem śrub mocujących koło. Tylko gdzie je można dostać? Na stacjach benzynowych nie ma, u wulkanizatora nie ma, żadnego sklepu motoryzacyjnego w okolicy nie ma...

Comments