Dzień 247. Wojna o... (cz. 2) - okna
- autor
- 22 lip 2019
- 11 minut(y) czytania
Dzisiaj drugi, z 3-częściowego cyklu, wpis o największych przeciwnościach jakie musieliśmy pokonać, by zachować kształt wymarzonej (naszej) swojskiej chaty. Poprzednio było o dachu (by nie powtarzać się, od razu zapraszam -> tutaj), dzisiaj o oknach. A więc uwaga: zaczynamy...
Pierwszą i zasadniczą kwestią było podjęcie decyzji z jakiego materiału mają być okna wykonane: plastikowe czy drewniane, a może aluminiowe? Te ostatnie oczywiście żartem dopisałem, bo ceny takich okien są wręcz kosmiczne. Ale kwestia, czy decydujemy się na plastiki czy na drewniane długo pozostawała otwarta. Każde z nich ma swoje walory oraz swoje wady, dlatego na początek zbiorę razem wszystkie za i przeciw, jakie braliśmy pod uwagę.
Bezpieczeństwo:
Zarówno w zakresie BHP, jak i (anty)włamania, to rodzaj szyby ma największe znaczenie. By ustrzec się przed jej zbiciem możemy zdecydować się na szybę z hartowanego szkła lub z wykorzystaniem folii PVB (polywinylbutyralowa) oznaczanej klasami od P1A do P8A, z czego cyfra oznacza ilość warstw ww. folii (czym więcej, tym lepiej).
W obecnych czasach złodzieje raczej już rzadko wybijają szyby - w końcu są o wiele cichsze metody dostania się do naszego domu, dlatego bardzo istotnym aspektem bezpieczeństwa jest rodzaj okuć, jaki zastosujemy w naszych oknach... I tak jak jest to w przypadku szyb, tak i w przypadku okuć możemy dowolnie je wybierać zarówno do plastikowych, czy drewnianych... Z jednym zastrzeżeniem!
Okna plastikowe wykonane są z bądź co bądź, elastycznego materiału, dlatego - choć to dla wielu może być mocno zaskakujące - są mniej bezpieczne, niż okna drewniane (szybciej poddają się narzędziom podważającym, np. łom). Sic!
Cena:
Tu, królem są "plastiki". Względnie niski koszt zakupu bierze się z ceny surowca, masowości i powtarzalności produkcji oraz silnej konkurencji. Okna drewniane natomiast potrafią być droższe o 30-50%. Na ich wyższy koszt ma wpływ większa złożoność produkcyjna, utrzymujące się ceny surowca, mała konkurencja firm produkcyjnych oraz to, że postrzegane są jako towar luksusowy.
Czas oczekiwania:
Czas oczekiwania na gotowy produkt będzie się różnił w zależności od terminu, w jakim zamierzamy dokonać zakupu. Najkrótsze terminy (w obu przypadkach) występują zimą i wiosną, natomiast latem, z każdym kolejnym tygodniem się wydłużają. Jesienią, jak można się domyślać, okres oczekiwania jest coraz krótszy. To tak z grubsza, bo to nie znaczy, że różnic w terminach pomiędzy różnymi oknami nie ma. Są i to całkiem znaczne. O ile - w bardzo szczególnych sytuacjach - na okna plastikowe* będzie trzeba czekać około miesiąca (najczęściej ok. 2 tygodni), to na okna drewniane jest to już czas jakichś dwóch miesięcy, z czego należy się nastawić, że w sezonie letnim wydłuży się do 9-10 tygodni oczekiwania.
* - niektórzy producenci dzielą produkcję na uniwersalne i nietypowe wymiary okien. Jeżeli traficie na takiego producenta, możecie mieć okna o "standardowych wymiarach" (i kolorze) niemalże od ręki. Jedyne co może opóźnić ich instalację, to brak wolnych terminów monterów.
Ekologia:
Ciężki temat, bo można go potraktować na różne, często wykluczające się sposoby. Jeżeli chodzi o ilość wytworzonej energii, to nie wiem, czy ktokolwiek to przeliczał, ale optuję, że różnica nie jest aż taka duża, jak nam się to wydaje. Zgrzewanie i wytłaczanie ram plastikowych jest na pewno energożerne, ale pamiętajmy, że ich produkcja jest o wiele krótsza i bardziej zautomatyzowana, niż produkcja okien drewnianych. Pod kątem użytej chemii, pierwsza myśl, to że okna PCV są mniej ekologiczne, ale nie zapominajmy że, żeby chronić drewno przed czynnikami pogodowymi, też użyto multum różnego rodzaju roztworów chemicznych. Obie grupy producenckie mogą też (i niektórzy już to robią) chwalić się proekologicznym podejściem - wytwórcy plastików, że wykorzystują re-granulat powstały z odpadów, wytwórcy okien drewnianych, że wykorzystują powłoki ochronne nie zagrażające środowisku. Ekstremalni obrońcy środowiska mogą za to przyczepić się, że do produkcji okien drewnianych musiano okaleczyć las ścinając żywe, zdrowe drzewa... ale przyczepią się także do okien plastikowych, że plastik jest nienaturalny, szkodliwy na nasze zdrowie, a już na pewno dla zdrowia naszej planety (jak wyżej).
Jak widzicie, ekologia jest tak szerokim sformułowaniem i tak bardzo spaczonym przez marketing, że często można dostać mętliku w głowie. W dodatku...
...ekologię podpina się też pod nieco mniej popularne sformułowanie, obejmujące zakres psychologii człowieka. A tu, bezsprzecznie wygra okno drewniane. Świadomość, że od świata zewnętrznego oddziela nas szyba w ramie drewnianej działa na wielu tak mocno, że wpływa to i na równowagę psychiczną, jak i na zdrowie, jako tako, całego ciała. Od dawna wpajano nam, że "w zdrowym ciele, zdrowy duch", kompletnie zapominając, że działa to także w drugą stronę - "zdrowy duch, to zdrowe ciało".
Kolor:
Ogólnie nie ma znaczenia, jakie okna wybierzemy. Jednak diabeł tkwi w szczegółach. O ile w plastikowych oknach mamy ustandaryzowaną paletę barw RAL, (niekoniecznie każdy producent będzie produkować we wszystkich kolorach), to w przypadku okien drewnianych już zależy, czy chcemy warstwę kryjącą w pełni, czy transparentną?
Jeśli nie chcemy widzieć słoi w drewnie, to jest łatwiej - tak jak w przypadku plastików, mamy do wyboru tą samą paletę barw RAL (lub NCS). W przypadku zaś pokrycia transparentnego, jest już niestety(?) / na szczęście(?) inaczej. Producenci okien używają wzorników kolorów różnych firm, co oznacza z jednej strony szerszy wybór kolorów, z drugiej strony - jeżeli kiedykolwiek byście chcieli wstawić nowe okno, to musicie zrobić to u tego samego producenta. Bo nawet jeżeli znajdziecie inną firmę, która używa tych samych środków barwiąco-zabezpieczających okna, to wiele jeszcze zależy od technologi malowania oraz jakie drewno zostało użyte do produkcji okien. Uwierzcie mi, ten sam kolor na sośnie wygląda zupełnie inaczej niż na dębie!
Oddychanie:
Muszę się przyznać, że sam się nabrałem na slogan, że okna "drewniane oddychają". Owszem, takie okna rzeczywiście oddychają, ale nie w sensie pejoratywnym, że zachodzi wymiana powietrza z pominięciem mostka termicznego (rozszczelnienie okna, nawiewnik), ale że powłoki malarskie przepuszczają parę wodną, więc sama rama może w pewnym stopniu pochłaniać i oddawać parę wodną, dzięki czemu, jak to miało miejsce w starych drewnianych oknach, farba lub lakier się nie łuszczą.
Odporność na warunki atmosferyczne:
Słońce, mróz, wiatr i woda - na skrajnie różne warunki narażone są nasze okna. Okna plastikowe, zwłaszcza najnowszej generacji radzą sobie z nimi niemalże doskonale (pierwsze okna, które pojawiły się w Polsce po kilkunastu latach użytkowania pożółkły od promieniowania UV. Podobno, obecnie sprzedawane są już odporne na ten czynnik).
Niestety, w upalne lato ramy plastikowe pracują, a już zwłaszcza, jak są w ciemnym kolorze. Pod wpływem temperatury następuje bowiem rozszerzalność liniowa materiału, czyli im dłuższa rama, tym proporcjonalnie więcej się wydłuży. Dlatego podczas montażu okien należy koniecznie uwzględnić większą, około 1,5-centymetrową szczelinę pomiędzy oknem, a ścianą.
Okna drewniane z kolei trzeba konserwować co kilka lat. Służą do tego pasty lub specjalistyczne mleczka, które miękką szmatką rozprowadza się po umytej i nie rozgrzanej słońcem ramie okiennej. Najlepsza temperatura do przeprowadzenia tego zabiegu to 10-23°C. Aha, i innego preparatu wymagają powierzchnie lakierowane, a innego powierzchnie olejowane lub woskowane!
Pielęgnacja:
Kolejny powód, by zdecydować się na plastikowe okna. Nie trzeba ich specjalnie pielęgnować, wystarczy mycie zwykłymi środkami czyszczącymi. Z oknami drewnianymi sprawa wygląda już poważniej. Pod wpływem promieniowania UV, zmian temperatur i wilgoci, wymagają zabiegów pielęgnacyjnych i konserwacji co kilka lat. Warto ją stosować systematycznie, na przykład co 2-3 lata, gdyż tylko wtedy mamy szansę zabezpieczyć je jeszcze w okresie niewidocznych mikropęknięć powłoki ochronnej. Przy częstej konserwacji prace renowacyjne podobno trwają bardzo krótko...
Mycie okien, w sensie ram okiennych, należy wykonywać wilgotną szmatką (szorstka gąbka doprowadzi do porysowania ramy), najlepiej bez użycia chemii. W przypadku plastikowych ram okiennych wykluczone są wszelkie mleczka czyszczące, czy środki zawierające aceton. Owszem, tego typu specyfiki doskonale czyszczą zabrudzenia, ale również zachodzą w reakcję z tworzywem PCV, które mogą spowodować trwałe uszkodzenia (żółknięcie i/lub zmatowienie).
Okna drewniane z kolei nie powinny być myte płynem czyszczącym zawierającym rozpuszczalnik, środki alkaliczne, amoniak, rysujących powierzchnie proszków lub mleczka do urządzeń kuchennych (pamiętajmy, by nie używać także twardych gąbek, szczotek, czy drucianych czyścików). Do czyszczenia ramy okiennej z drewna nie należy używać także środków do mycia szyb (amoniak!), ponieważ nie dość, że także mogą zniszczyć powłoki lakiernicze, to jeszcze zawarte w nich barwniki mogą zmienić kolor drewnianej ramy.
Popularność:
Bezsprzecznie okna plastikowe królują nie tylko na polskim rynku, ale i na całym świecie. W zależności od badania należy przyjąć, że obejmują 80-90% rynku sprzedażowego (dane dot. Polski).
Szczelność:
Jeżeli ktoś uważa, że okna plastikowe są pod tym względem lepsze niż drewniane, to najprawdopodobniej padł ofiarą kompleksu starych drewnianych okien, z czasów PRL. Obecnie produkowane okna drewniane nie wypaczają się, ponieważ elementy konstrukcyjne są klejone na mikrowczepy z kawałków drewna ułożonych słojami naprzemiennie. Oznacza to, że naprężenia wywołane zmieniającą się wilgotnością drewna wyrównują się nawzajem.
Oba typy produktów mogą cechować się niskim współczynnikiem przenikania ciepła (wbrew pozorom, najistotniejszym elementem przy energooszczędności jest ilość i rodzaj uszczelek - dlatego okna nieotwierane są "cieplejsze" od otwieranych, przy zachowaniu wszystkich pozostałych parametrów. Wpływ na ilość przenikania ciepła ma też m.in. rodzaj ramki dystansowej pomiędzy taflami szkła).
Oba typy też podobnie wygłuszają dźwięki otoczenia, z przesunięciem wskazówki w stronę okien drewnianych. Rama drewniana jest po prostu cięższa (i gęstsza) w swej budowie, niż kilka milimetrów PCV okalających komory powietrza, niemniej to głównie szyba przyjmuje drgania i to ona przede wszystkim przenosi dźwięk.
Uszkodzenia:
Zarysowane lub uszkodzone ramy okna plastikowego nie da się naprawić - konieczna jest wymiana całego okna. Mogą mieć mniejszą trwałość od prawidłowo zabezpieczonych okien drewnianych (ocenia się ich żywotność nawet na 150 lat), mogą też mieć tendencję do skrzypienia i odkształcania się.
W przypadku okien drewnianych, uszkodzenia i zarysowania należy przeszlifować drobnym papierem ściernym o wielkości ziarna 200-400. Następnie ramę należy dokładnie odkurzyć lub przetrzeć wilgotną ściereczką i nanieść tylko na uszkodzoną powłokę dwie warstwy takiego samego preparatu, którym okna były fabrycznie malowane (lakier lub kryjąca farba). Najczęściej są to farby wodorozcieńczalne, nie odporne na czynniki chemiczne, ale można je w łatwy sposób uzupełniać i nie łuszczą się tak jak dawniej stosowane chemoutwardzalne czy olejne farby.
Waga:
Na sumaryczną wagę okien składa się ciężar szkła, zależny od ilości warstw i i jego powierzchni, oraz waga ram okiennych (plastikowe, z komorami wypełnionymi powietrzem są oczywiście lżejsze od drewnianych). Szczerze mówiąc, to szkło jest tym najcięższym elementem, a jakoś nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, by ktoś decydował się na mniejsze okno ze względu na zbyt dużą wagę ramy. Niemniej...
Umówmy się w jednym - jeżeli komukolwiek zależy na tym, by okna były lżejsze, to są to na pewno monterzy. Zwłaszcza, jak będą musieli je zainstalować na ostatnim piętrze kamienicy, w której nie ma windy... ;)
Wentylacja:
Rodzaj wentylacji (grawitacyjny, mechaniczny) nie ma wpływu na wybór rodzaju okien, tak jak okna nie mają wpływu na wybór wentylacji.
W przypadku wentylacji grawitacyjnej należy doprowadzić dopływ powietrza do domu, inaczej przy niekorzystnym układzie ciśnienia atmosferycznego, wiatrów i architektury budynku powietrze będzie zasysane jednym z kanałów wentylacyjnych. Część osób wykorzystuje opcję mikrorozczelnienia okien, inni montują w nich nawiewniki. Tak czy inaczej, oba rodzaje okien są tak samo szczelne.
Wymiary i kształt okien:
Ten aspekt dla większości z nas nie będzie miał znaczenia, bo w większości przypadków oba surowce, a więc zarówno plastik, jak i drewno będą tak samo się sprawdzały. Różnice pojawią się przy większych płaszczyznach szyb - tu zaczynają swoją przewagę okazywać okna drewniane, które zdecydowanie są sztywniejsze od okien plastikowych i nie ulegają naprężeniom. Należy pamiętać, że wielkopowierzchniowe tafle szkła są bardzo ciężkie (100 kg i więcej) oraz silnie narażone na działanie sił pchających (wiatr).
Na kształt okien nie ma wpływu użyty surowiec, więc jeżeli macie fantazję (albo przymus - patrz: zabytki) na wymyślne kształty okien (narożne, łukowe, w formie koła, etc.), to możecie wybierać w obu wariantach, niemniej, to właśnie wykonane w drewnie będą najpiękniejsze. Drewniane okna bez wątpienia nadają budynkowi indywidualnego charakteru, idealnie komponują się z innymi drewnianymi elementami budynku i wyposażenia wnętrz. Wykonawcy okien drewnianych są też bardziej elastyczni, jeżeli chodzi o indywidualne projekty - okna mogą być malowane, rzeźbione, lakierowane, szczotkowane itd...
Jeżeli komuś zamarzyły się szprosy w oknach, to nie ma problemu. W obu przypadkach szprosy można zamontować. Zarówno zewnętrzne, wiedeńskie, jak i wewnętrzne. No ale umówmy się, w oknach drewnianych wyglądają dużo, dużo naturalniej...
***
W naszym przypadku, to nie do końca byliśmy zgodni, co do wyboru rodzaju okien. Mając w głowie wizualizację naszego domu wiedziałem, że okna plastikowe, nawet te drewnopodobne - będą pasować tam, jak pięść do nosa. Moja Pani P. z kolei dużo poważniej ode mnie traktowała argumenty użytkowe, które - nie ukrywajmy - są na korzyść okien PCV. Ostatecznie...
Ostatecznie udało mi się postawić na swoim. Okna będą drewniane. Kosztowało mnie to co prawda złożenie kilku obietnic, w tym że biorę na siebie ich pielęgnację i mycie. Nie wiem jak Wy, ale amerykanie nazywają to metodą win-win, a ja - kompromisem...
Prawdziwe schody zaczęły się później.
Wybór producenta jest sprawą poważną, w końcu w zależności od jakości wykonania okien, zależy nasz komfort w domu. To one chronią nas przed wiatrem, wodą i zbyt niską temperaturą. To przez nie dostaje się światło dzienne do środka i to przez nie wyglądamy na zewnątrz. Wreszcie, to także one budują charakter domu i wystrój wnętrza. A jednak to nie są tanie elementy domu i jakże często to właśnie czynnik ekonomiczny sprawia, że decydujemy się na tą, czy inną stolarkę okienną. Szczęście, jeżeli myślimy długofalowo i zwracamy uwagę na parametry, które dają nam perspektywę zaoszczędzenia całkiem pokaźnych kwot w perspektywie kilkunastu-kilkudziesięciu lat, gorzej jeżeli kupujemy te najtańsze, dostosowując się do aktualnie zgromadzonych środków, nie myśląc o przyszłości.
Uważam jednak, że parametry techniczne, to nie wszystko. Co prawda są osoby, które nie posiadają w sobie wrażliwości estetycznej (albo uważają to za objaw słabości), ale prawda jest taka, że każdy lepiej się czuje w domu zadbanym, stylowym, gdzie na pozór nieistotne niuanse tworzą pewną całość. W budynku złożonym z przypadkowych (np. najtańszych) elementów oczywiście też można czuć się dobrze i być szczęśliwym - w końcu stan uczuć zależy od całej masy czynników, jak stan zdrowia, sytuacja w rodzinie, satysfakcja zawodowa, pogoda, etc... ale nie bez powodu wyjeżdżając na wakacje dążymy do tego, by spędzić je w zadbanym hotelu/pensjonacie/gospodarstwie agroturystycznym, niż w rozpadającej się ruderze. Tak po prostu - my ludzie mamy, i kropka.
Okna drewniane to tylko kilka-kilkanaście procent rynku sprzedażowego w Polsce, dlatego o wiele też trudniej uzyskać fachowe porady, czym kierować się przy wyborze producenta. Dlatego zdałem się trochę na los - przejrzałem internet, gdzie znajdują się okoliczne salony sprzedaży i napisałem do każdego z nich maila z prośbą o przesłanie oferty. Na kilkadziesiąt kopii odpowiedziało mi zaledwie kilku (na jednej ręce można ich było policzyć) sprzedawców. Pierwszy etap przesiewu został zakończony - skoro handlowcom nie zależy na pozyskaniu kontaktu ze mną, ich strata. Drugi etap poszukiwań okazał się zbędny, bo z tych kilku, którzy do mnie napisali, jeden z nich zdecydował się do mnie zadzwonić. Zaimponował mi nie tylko tym, że wyszedł z inicjatywą, ale że z zawodu jest architektem. Pan Jerzy doskonale wczuł się w położenie, proponując rozwiązania, które idealnie wpasowały się w moje wyobrażenia - te techniczne, cenowe, jak i wizualne. Okna w stylu retro z delikatną linią żłobień, szprosami (zdecydowaliśmy się na wewnątrzszybowe) o świetnych parametrach Uw, potrójną linią uszczelek i ciepłą ramką wewnątrzszybową, wykonane z trójwarstwowo klejonej sosny (dębowe były poza naszymi możliwościami finansowymi). Nasza współpraca zapowiadała się rewelacyjnie, tym bardziej, że w internecie można było znaleźć niemal same pozytywne opinie o firmie.
Problemem okazał się dla nas czas oczekiwania. Tak późne poszukiwanie wykonawcy okazało się błędem, który kosztował nas 8 tygodni przestoju na budowie. Wykonawca nie był z tego powodu zadowolony, bo (kolejny raz) zaburzyło mu to harmonogram. My w sumie też nie, bo przez okres 2 miesięcy na budowie prawie nic się nie działo. A szkoda... bo mogłoby.
Musiałem też swoje się nasłuchać: "bo gdybym wybrał okna plastikowe, to by przestoju nie było i byłoby taniej". Dla wielu adwersarzy, był to w końcu jeden z moich głupich wymysłów... W takich sytuacjach pozostaje tylko zacisnąć zęby i cierpliwie poczekać.
PS.
Po zainstalowaniu okien, wielu z moich krytyków przyznało, że był to jednak dobry pomysł. Jeszcze kilka razy słyszałem takie pozytywne opinie, wraz z pojawianiem się kolejnych elementów układanki. Warto było pokornie schylać głowę i czekać na taką satysfakcję...

O jednym jeszcze nie napisałem... Procedura zakupu okien odbyła się 4-etapowo. Pierwszy etap, to była wizyta w salonie i zobaczenie okien na żywo, ostateczny wybór modelu, koloru i detali (okucia, zabezpieczenia, rodzaj i ilość szprosów, jak mają się otwierać) oraz podpisanie umowy. Drugi etap, to wizyta przedstawiciela handlowego na terenie budowy i wymierzenie wielkości okien, trzeci etap to opłacenie zaliczki i oczekiwanie na okna, no i czwarty etap, czyli montaż plus zapłata pozostałej kwoty.


Sam montaż trwał krótko, wpadło trzech monterów i rach-ciach, było po sprawie. Niestety, pojawiło się kilka "ale".
Na poddaszu zamontowali okna w złych pokojach. Skrzydło, które się jako pierwsze otwiera miało się odchylać na ścianę działową (czyli w lewym pokoju na prawo, w prawym na lewo). Zamontowali odwrotnie.
Gorzej, że drzwi tarasowe zostały za nisko osadzone. Różnica tego co jest, a co wydaje mi się, że powinno być, to aż 1 cm. Konsultacje odnośnie, czy mam rację trwają. Jeżeli potwierdzą się moje przypuszczenia, to będzie draka - monterzy zapowiedzieli już, że podniosą drzwi tylko odpłatnie. Niby super ulgową cenę dostanę, ale czemu mam im dawać 150 złotych, jeżeli...
No właśnie, czy mogę ich obarczyć całkowitą winą?
W trakcie montażu byłem na miejscu. Nawet rozmawialiśmy o wysokości wylewki, bo chcieli umieścić drzwi jeszcze niżej. Mówiłem im o poziomie WYLEWKI. Według mnie, jako specjaliści od montażu powinni pamiętać, że na wylewce jest jeszcze jedna warstwa podłogi - czy to panele podłogowe, czy terakota, czy wykładzina, czy surowe dechy - podłoga zawsze będzie wyższa i powinni to uwzględnić w wyliczeniach. Mam rację, czy nie? Osądźcie w komentarzach...
PS.
O ile można się kłócić, kto zawinił przy ustalaniu wysokości drzwi tarasowych, to już zamiana miejsc okien na poddaszu leży po ich stronie - i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej...
PS. 2
Odpuściliśmy poprawki, ale niesmak pozostał.





Comments