top of page
  • Black Facebook Icon

Bestia ze wschodu

  • Zdjęcie autora: autor
    autor
  • 10 sty 2024
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 17 sty 2024


Zgodnie z zapowiedziami, dopadła nas bestia ze wschodu, czyli inaczej mówiąc, siarczysty mróz od kilkunastu już dni trzyma nas wszystkich w garści. Nie monitorowałem lokalnej temperatury codziennie, ale wczoraj dosięgnęło nas -14°C. Słowem, rzeczywiście jest mocno zimowo!


Przed zakupem moich kaczuch, mocno obawiałem się takiej pogody. Jako importowany mieszczuch, ciężko mi było wyobrazić sobie, jak to będzie wtedy z ich karmieniem, pojeniem i sprzątaniem? Nawet nie obawiałem się o te piękne ptaki - bo wiedziałem, że sobie poradzą. Obawiałem się o siebie! Czy będzie mi się chciało do nich zachodzić, bądź co bądź, minimum dwa razy dziennie? W mrozie, wichurze i deszczu? Co z zamarzającą wodą? Czy będzie mi się chciało nosić kilkadziesiąt metrów pełne wiadro, by im ją uzupełnić? No i jak z poidłem, skoro woda w nim zamarznie? Poza tym drapieżniki. W końcu rok temu... przepraszam, już 2 lata temu, mieliśmy lisa, co to sms-y nam czytał...


Aktualnie już wiem, że były to całkowicie bezpodstawne obawy. Codzienna opieka, to zaledwie 10-15 minut. Ot, rano do nich podejść, otworzyć kacznik, postawić im przyniesione z domu wiadro pełne wody i już można jechać do pracy. Po powrocie jeszcze raz podejść - by rozbić kijem zamarzniętą wodę i już można schować się w domu. Wieczorem ostatni raz jeszcze trzeba się u nich pojawić, by zamknąć kacznik. Ten etap trwa akurat najdłużej, bo często muszę je tam najpierw zagonić (moje piękne są zwolenniczkami survivalu, co oznacza, że najchętniej nocowałyby pod gołym niebem).


Tak więc, opieka standardowa, trwa mniej niż spacer z psem. Przy niewielkiej ilości pierzastych, karmienie odbywa się raz na tydzień - tyle im mniej więcej zajmuje skonsumowanie pięciokilogramowej porcji ziarna. Raz na tydzień dorzucam im też nowej porcji ściółki do kacznika - to też zajmuje dosłownie kilka minut, ot by rozrzucić ją na całej powierzchni. Wszystko. Nic więcej, póki co, nie muszę robić...


Co więcej, okazało się, że ja lubię to robić. Minimalny mus, a dużo frajdy patrzeć tak na nie i przyzwyczajać je do siebie. Mam pretekst, by pobyć na dworzu - nie na tyle długo, by zmarznąć lub zmoknąć, ale jednocześnie, by zdążyć odetchnąć świeżym powietrzem. No i nie zapominajmy, że to zawsze jakaś forma hartowania się... Wcześniej pukałem się w czoło, jak widziałem to u innych, teraz sam zakładam Crocsy przy minusowej temperaturze...


A technicznie, jak to z tym mrozem? Kaczki mają przez cały dzień otwarty kacznik, więc kiedy bywa im za zimno (np. ze względu na wiatr) same chowają się do środka. Poidło faktycznie poszło w odstawkę (bo zamarzło), więc zacząłem wykorzystywać wiadra, ale i te, kiedy nastały tęgie mrozy przestały się sprawdzać (woda zamarzała w nich aż do dna), więc musiałem zacząć je chować na noc do domu. Karmidło zasypowe od dołu też zamarzło, więc teraz karmią się od góry (na szczęście mają długie szyje). Jak odnajdę zasypane śniegiem pojemniki to, o ile do tego czasu karmidło nie zacznie prawidłowo  funkcjonować, zacznę im tam sypać ziarno (tylko, że wtedy mocno je rozsypują i są straty)... 


Ostatnia kwestia, jaką chciałem poruszyć, to jedzenie. Wiem, że inni hodowcy dają im różne wspaniałości: gospodarze z tzw. dziada pradziada - resztki ze stołu, miłośnicy ptactwa - siekane, własnoręcznie zbierane suszone zioła, czy też mrożone... ślimaki. Póki co, muszę przyznać, że idę na łatwiznę i dokarmiam je kupną paszą renomowanej i uznanej przez eko-hodowców, firmy. Łatwiej, szybciej, na pewno nie taniej.


Podsumowując: niewielkie kacze stadko daje niesamowitą frajdę przy niemal całkowitym braku obowiązków przy nim. Są ciche i bezzapachowe (oczywiście przy założeniu dbania o stan kacznika). O dodatkowych zaletach posiadania kaczek pisałem już kilkukrotnie, więc tym razem nie będę się na ten temat rozpisywał. W każdym razie, uważam że to był znakomity pomysł. Polecam!


(...)


Na dzisiaj to wszystko, mam nadzieję, że kiedyś komuś ta wiedza się przyda. Do zobaczenia za tydzień.


Ciao!

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Zimowa apokalipsa

Patrząc na historię swoich wpisów, jeszcze w listopadzie prorokowałem, że tej zimy nie będzie zimy... I co? Były już dwie. Na przełomie...

 
 
 
Boże Narodzenie (cz.2)

Witajcie ponownie. Tydzień temu rozpisałem się na temat wierzeń i zwyczajów starożytnych ludów dotyczących przesilenia zimowego. Zapewne...

 
 
 
Przesilenie zimowe (cz.1)

Dni stają się coraz krótsze. Wstajesz - ciemno, wracasz z pracy - ciemno. O szczęśliwi Ci, co chociaż przez moment mogą zaznać promieni...

 
 
 

Комментарии


bottom of page