top of page
  • Black Facebook Icon

Dzień 271. Zbiory

  • Zdjęcie autora: autor
    autor
  • 15 sie 2019
  • 4 minut(y) czytania

Mamy dzisiaj 15 sierpnia i pomyślałem, że można by było zrobić jakieś pierwsze podsumowanie o efektywności naszego ogrodu.


Słowem wstępu należy się jednak pewne wyjaśnienie:


1) Ziemia jest porolnicza, wyjałowiona i potrzebuje czasu, by naturalnymi sposobami odzyskać swoją witalność.


2) Do uprawy ogrodu stosuję (bardziej odpowiednie słowo - testuję) niekonwencjonalne metody, czyli permakulturę.


3) Priorytetem jest budowa domu, dlatego w tym roku na ogród nie mogłem poświęcić zbyt dużo czasu. Przez cały sezon podlałem ogród może z dziesięć razy...


4) Z założenia ten rok nie miał przynieść obfitych plonów, ani nie mógł tego zrobić (patrz pkt. 1, 2 i 3).


5) Jako dziecko dużo czasu spędziłem na działce najpierw dziadków, potem rodziców. To były jeszcze czasy, w których ogródek działkowy służył do uprawiania warzyw i owoców, a nie... trawnika. Nabrałem tam pewnej wiedzy o uprawie, którą z biegiem lat w dużej mierze utraciłem. Aktualnie ponownie próbuję ją odzyskać. Najważniejsze, że nabrałem wtedy przeświadczenia, że warto mieć przydomowy ogród z własnymi owocami i warzywami.


Tyle wstępu. A jak nam wyszło z plonami?


Na osiem drzewek doczekaliśmy się siedmiu jabłek i trzech śliwek (renklody).


źródło: Nasza Swojska Chata

źródło: Nasza Swojska Chata

Na przygotowanym w zeszłym roku jedynym, póki co, wale permakulturowym na 21 wysianych nasion cukinii wyrosły 3 krzaczki, z czego jeden został zjedzony doszczętnie przez ślimaki, drugi nadgryziony na tyle, że nie wydał żadnego owocu, trzeci wydał małą cukinię (która zaczęła gnić)...


źródło: Nasza Swojska Chata


... na szczęście honor "cukiniowych" zbiorów został uratowany przez jedyny (i wielki) owoc* cukinii.


* - w sensie botanicznym, cukinia jest owocem


źródło: Nasza Swojska Chata

Jeszcze w marcu pojawił się u nas tunel foliowy. Co prawda, jego zakup okazał się fatalną pomyłką, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. Pełen nadziei, wysiałem w nim nasiona cebuli, rzodkiewki i sałaty. Klikając w powyższy link dowiecie się dlaczego po niemal pięciu miesiącach zbiory okazały się tak bardzo, bardzo... marne.


źródło: Nasza Swojska Chata

Rzodkiewka nie wyrosła, sałata nie wyrosła, a cebulka zatrzymała się na etapie przedszkolnym. Co było robić? Skoro nie rosła, to wyrwałem i zostawiłem na przyszły rok. Mam nadzieję, że po zimie będzie rosła dalej...


Podobne (marne) efekty przyniosły poziomki. Co prawda sadzonki były wsadzone kilka miesięcy temu i miały całkowite prawo by nie owocować, ale z innych źródeł wiem, że podobnie było w całej Polsce. Widocznie, ten rok i tak miał być niepoziomkowy. W tej sytuacji pocieszającym jest fakt, że w nowym miejscu poczuły się doskonale i wypuściły sporo ukorzenionych (już) wąsów. Wygląda na to, że w tym miejscu będziemy mieli poziomkowy dywan.


źródło: Nasza Swojska Chata

Po sąsiedzku, tyle że w listopadzie zeszłego roku, posadziliśmy sporych rozmiarów krzak aronii. Też pięknie się przyjął. Owoce jeszcze małe i niedojrzałe, ale ich ilość buduje nadzieję, że zbiory będą obfite. Pytanie, czy doczekają do zbiorów, bo jakoś tak bywa, że zazwyczaj podjadam je prosto z krzaka, w ilościach hurtowych...


źródło: Nasza Swojska Chata

Z krzaków owocowych posiadamy jeszcze agrest i czerwoną porzeczkę. Na trzy krzaczki tego ostatniego, tak na prawdę tylko jeden owocuje. Reszta, tak jak i agrest nie wydała ani jednego owocu. Hmm, w przypadku agrestu chociaż wiem dlaczego (przemarzło zimą pół krzaka), ale porzeczki? Nie rozumiem tego...


Tak czy inaczej, owoce malutkie, średnicy tak 3-5 mm. Chociaż kolor już właściwy, to póki co w smaku cierpkie. Czyżby im czegoś brakowało??


źródło: Nasza Swojska Chata

źródło: Nasza Swojska Chata

źródło: Nasza Swojska Chata

Na koniec pozostało mi opisać warzywnik. Tu też, jak powyżej, nie ma się czym zbytnio pochwalić. Na przykład koperek, w ogóle nie wzeszedł (wysiany w dwóch miejscach). Seler wykiełkował w ilości sztuk kilku, a i tak swój rozwój zatrzymał na wysokości 4 centymetrów, mimo że od momentu wzejścia minęło już kilka miesięcy. Por mikry, niemniej widać że w żółwim tempie wciąż rośnie. Pietruszka - zarówno odmiana naciowa, jak i korzeniowa - wzeszła na jednej grządce, na drugiej już nie chciała. Rośnie lepiej niż por, niemniej nadal wygląda, jak odmiana karłowata. Ze wszystkiego najlepiej poradziła sobie marchew. Mimo, że nawet zawaliłem przerywanie (przerywałem na zasadzie - jestem głodny, to zjem marchewkę wyrwaną z miejsc, gdzie jest jej najgęściej), rośnie pięknie zarówno w naci, jak i w korzeniu.


źródło: Nasza Swojska Chata

źródło: Nasza Swojska Chata

Z kolei przerosła mnie sałata, rzodkiewka oraz rzodkiew biała i czarna. W sumie, może trochę i roszpunka. Nie pamiętałem / nie byłem świadom / czas zapier... a ja nie miałem kiedy... Tak, czy owak, wyżej wymienione dawno powinienem był wyrwać i posiać nowe. Nie wyrwałem, rosną dalej - w smaku są już teraz obrzydliwe. Rosną nadal, pełne kwiatów - stwierdziłem, że w tym roku nie dam rady je pilnować. Zostawiłem więc na nasiona...


Post Scriptum


Bym zapomniał o pomidorach!


W marcu miałem takie parcie na pomidory, że kupiłem ich kilkanaście różnych odmian. Zgodnie ze sztuką, posiałem je w domu. Wbrew sztuce - w ogrodowej (czytaj: ubogiej) ziemi. Wyrosły! Po 8 dniach miałem +/- 5-centymetrowej wysokości siewki. Mimo, że wyrosły w niczym nie wzbogacanej ziemi, kiełki miały wielką siłę życia.


źródło: Nasza Swojska Chata

Składniki odżywcze niestety szybko się skończyły. Wzrost młodziutkich pomidorów gwałtownie zahamował - kiedy inni mieli prawie metrowej wysokości krzaczki, u mnie wciąż tkwiły na poziomie jakichś 15 centymetrów.


Kiedy dobiły do trzydziestu, ich egzystencja była już od dawna skazana na porażkę. Miejsce, w którym miały rozwinąć skrzydła, zostało połamane (link do artykułu podałem między cebulą, a cukinią). Mój zapał opieki nad nimi osłabł totalnie. Zaczęły się pojawiać przerwy w podlewaniu, co przetrwały tylko najsilniejsze egzemplarze. Jeden - szczęściarz - "dobił" do metra wysokości (pojęcie dość względne patrząc na jego posturę). Ba, dorobił się nawet kilkoro dzieci! ;)


źródło: Nasza Swojska Chata

źródło: Nasza Swojska Chata

Jestem ciekaw, jak Wam poszły zbiory? Tli się w ogóle gdzieś tam u Was chęć posiadania własnych owoców i warzyw?


Jeżeli ktoś wie, podzielcie się wiedzą, czemu u mnie tak nierównomierne sukcesy? No i najważniejsze, co mogę zrobić lepiej (oprócz częstszego podlewania), w przyszłym roku??! :D

Comments


bottom of page