top of page
  • Black Facebook Icon

Nowi mieszkańcy

  • Zdjęcie autora: autor
    autor
  • 16 cze 2023
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 19 cze 2023

Ale co (kto)? Jest ich dwie (wątpię), dwoje (być może) lub dwóch (podejrzewam). Mają, wg zapewnień hodowcy, aktualnie około 4 tygodni. Są chodzącymi na dwóch łapkach wyrośniętymi jajkami, mają dziób i uwielbiają - jak się wczoraj o tym przekonałem, chodzić po deszczu. Mowa o kaczkach. Ale od kiedy? Przygotowania do ich hodowli trwały od zeszłego roku i wtedy też już miały wg wstępnych planów się pojawić. Nie dysponuje niestety nadmiarem czasu, dlatego to się nie udało. Plan zmodyfikowałem i miały się pojawić na wiosnę, ale i wtedy znów nie wyszło. W końcu jednak się pojawiły, mamy je od 6 dni. Ale dlaczego? Dlaczego tyle trwały przygotowania? Oczywiście ze standardowych powodów, które zresztą kilka linijek wyżej wymieniłem - zabrakło czasu. A pracy, jak się okazało, było znacznie więcej, niż mogłem sobie wyobrazić. Wkopać słupy, naciągnąć siatkę po bokach, wzmocnić konstrukcję, naciągnąć siatkę od góry, wybudować kaczniko-kurnik (na tym utknąłem) i kilka jeszcze innych rzeczy... Dlaczego w ogóle pomysł na kaczki? Powodów miałem wiele i tak właściwie, to nie jestem wstanie wskazać tego najważniejszego. Na pewno pomysł urodził się, kiedy szukałem w internecie patentów na ekologiczne pozbycie się ślimaków. O tych ślimakach kiedy indziej napiszę, dość powiedzieć, że żadnych trucizn nie chciałem używać. I tak trafiłem na ideę, którą można skrócić do pewnej anegdoty: “Pani nie ma za dużo ślimaków, Pani ma za mało kaczek” – powiedział pewnej kobiecie jeden z mistrzów permakultury, Bill Mollison, odpowiadając na pytanie, jak zapanować nad plagą bezdomnych bezkręgowców. W związku z tym, że borykaliśmy się z tym samym problemem idea posiadania pożeraczy ślimaków zapadła mi w pamięć. Drugim powodem, dla którego kaczki się pojawiły była idea regeneracji gleby, a bardziej "po polskiemu", zwiększona produkcja kompostu. Czyli potrzebowałem zwierząt, które "będą sroły", jak to mówię w towarzystwie, przy którym nie chcę mówić poprawnej wersji językowej. Guano posiada skondensowaną ilość azotu, którego brakuje mi przy produkcji kompostu. Trzecim i nie ostatnim powodem jest chęć nauki młodego pokolenia odpowiedzialności za innych. Od jakiegoś czasu moje dziatki mniej lub bardziej dosadnie informują o chęci opieki nad szczeniaczkiem, koteczkiem, chomiczkiem, tudzież papużką, kanarkiem, czy czym tam akurat się w danym momencie zafascynują (rybkami jakoś opiekować się nie chcą :D). W związku z tym, że doskonale wiem (bo pamiętam jak to było we własnym dzieciństwie), jak kończy się opieka dziecka nad swoim zwierzaczkiem, stwierdziłem że żeby w ogóle o tym na poważnie myśleć, muszą potrenować. Inne powody, typu: że kaczki same w sobie są pocieszne, że uatrakcyjnią dzieciom (i gościom) działkę, że będę mógł sprawdzić, jak smakuje kacza jajecznica oraz czy nadaję się na farmera - to już szczegóły. Aha, zapomniałem. Podobno kaczki są większymi drapieżnikami, niż kury (nie powiem, ta informacja była dla mnie mocno zaskakująca). I jedzą nie tylko ślimaki, ale także muchy, które łapią w locie, larwy, gąsienice i wszystko to, co generalnie nas wkurza. A u nas, w czerwcu wypełzają z ziemi Guniaki czerwczyki, pobratymcy chrabąszcza majowego i całą chmarą latają na terenie naszej działki (u sąsiadów też, ale wkurzają nas głównie te "nasze" :P). A taka chmara chrabąszczy, która lata jak potłuczona i obija się o ściany, rynny i okna wydając przy tym charakterystyczny stukot, to jedno. Kiedy przysiądzie na Twoim ubraniu, albo - podnieśmy poprzeczkę - na skórze lub wplącze się we włosy, to drugie. Ale cholery obsiadają wszystkie krzewy i drzewa czyniąc poważne szkody w ulistnieniu i tego już zdzierżyć nie mogłem! Dlatego i z powodów powyższych, mamy właśnie kaczki. Dlaczego tylko dwie? A dlaczego nie? :) A tak na serio, chcę by było ich więcej. Ale najpierw: 1) chcę się przekonać ile w tej dwójce jest chromosomów X, a ile Y - żebym wiedział jakiej płci mi brakuje; 2) mieliśmy do niedawna dużo wizyt lisów, dlatego dopóki nie będę miał (większej) pewności, że woliera jest odpowiednio zabezpieczona przed ich wizytą, nie chcę ryzykować życiem dużego stada; 3) nigdy nie hodowałem drobiu, więc lepiej uczyć się na małym stadku niż na dużym. Przynajmniej ja wychodzę z takiego założenia.

Ale gdzie? Aktualnie mieszkają w zmodyfikowanej budzie dla psa. Zdawałem sobie sprawę, że przy ilości wolnego czasu, jaki posiadam, budowa kacznika zajmie mi dużo czasu. Na tyle dużo, że było ryzyko, że w tym roku znowu by się nie pojawiły. Buda znajduje się w wolierze. Tymczasowej, bo budowałem ją z elementów z recyklingu, a jeśli coś kupowałem, to z zamiarem takim, że po jej rozbiórce, zakupione elementy będą mogły zostać wykorzystane do czegoś innego. Więc... architektonicznie to pewnego rodzaju koszmarek, ale za to w duchu upcyclingu i zero waste! :D Ale jak? Noo... tego do końca sam jeszcze nie wiem. Drobiem nigdy się nie zajmowałem. Każdą poradę z chęcią przyjmę, bo podejrzewam, że część z Was wie więcej na ten temat, niż ja. Dlatego dzielcie się wiedzą w komentarzach, może wspólnie przekonamy kogoś, że warto zająć się niewielką hodowlą kaczek, zamiast używać szkodliwej chemii. Bo co, jak co, ale o kaczkach, to tu będę często pisał. Do następnego, ciao!

 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Bestia ze wschodu

Zgodnie z zapowiedziami, dopadła nas bestia ze wschodu, czyli inaczej mówiąc, siarczysty mróz od kilkunastu już dni trzyma nas wszystkich...

 
 
 
Zimowa apokalipsa

Patrząc na historię swoich wpisów, jeszcze w listopadzie prorokowałem, że tej zimy nie będzie zimy... I co? Były już dwie. Na przełomie...

 
 
 
Boże Narodzenie (cz.2)

Witajcie ponownie. Tydzień temu rozpisałem się na temat wierzeń i zwyczajów starożytnych ludów dotyczących przesilenia zimowego. Zapewne...

 
 
 

Komentar


bottom of page