Rok 2023, czyli wielki powrót.
- autor
- 13 cze 2023
- 3 minut(y) czytania
Hello again - witajcie z powrotem!
Po niemal 4 latach nieobecności, nieśmiałym sprawdzeniu, czy są jeszcze tacy, którzy o nas pamiętają, opracowaniu od nowa pomysłu na bloga i - co było najtrudniejsze - po przełamaniu bariery strachu / lenistwa / niemocy / odkładania na nigdy-nie-kończące-się-później, w końcu wróciłem. Czy już na dobre? Mam taki plan.
Co wydarzyło się u nas w ciągu tego czasu?
O dziwo, całkiem sporo. O dziwo - bo dopiero po obejrzeniu archiwalnych zdjęć (i przypomnieniu sobie ogromu włożonej pracy) unaoczniłem sobie, jak ogromny nastąpił progres...
Więc... jeszcze raz - co wydarzyło się u nas w ciągu ostatnich 4 lat?
Najważniejszy sukces to taki, że parter mamy w stanie "do zamieszkania". Specjalnie nie użyłem tu terminu "wykończony" - bo sporo jeszcze niedoróbek, czy wręcz niedokończonych rzeczy. Jeśli chodzi o piętro - dwa pomieszczenia są niemalże ukończone, a dwa jeszcze nie. Z czego wyjątkowo się cieszę, to że aktualnie by wejść na piętro nie trzeba już wspinać się po ścianie (szczeble "drabiny" były przymocowane do konstrukcji ściany), tylko jak cywilizowany człowiek można wejść po schodach.
W ogrodzie pojawiły się ścieżki, niektóre wyłożone są z cegieł, inne z kamieni - dzięki czemu można już teraz bezpiecznie i czysto poruszać się po ogrodzie. Ganek jest już wybrukowany i na etapie zabudowy, dzięki czemu coraz mniej przypomina daszku na wykałaczkach. No i pojawiły się pierwsze elementy małej architektury ogrodowej. O tym wszystkim oczywiście będzie w następnych postach.
Sad rośnie i mężnieje - w zeszłym roku co prawda przyniósł ponownie mikre plony, ale mimo wszystko nieco większe, niż w poprzednich latach - więc jest nadzieja, że w końcu nasza cierpliwość zostanie wynagrodzona. Sad dostał też "konkurenta", w postaci nowych nasadzeń drzewek owocowych, tym razem w stylu leśno-pastwiskowym. Co to za system, na pewno w innym wpisie wyjaśnię.
W ogrodzie pojawiły się kolejne grządki podwyższone, z których jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie dość, że fajnie porządkują warzywnik, to jeszcze pozwalają na całkiem przyzwoite plony (jak na metraż przeznaczony na warzywa). O warzywniku, kompostowniku i ogólnie o obiegu materii w ogrodzie też na pewno w przyszłości napiszę.
W ogrodzie mamy też krzewy - i to już chyba w ilości kilkuset sztuk. Owocowe, miododajne, czy zimozielone - każde ma swoje miejsce i przeznaczenie. W tej chwili jedynie dodam, że te, które rosną w specjalnie przygotowanym jagodniku, imponują wzrostem i ilością owoców.
Co jeszcze można mieć w ogrodzie, a o czym jeszcze nie wspomniałem? No tak - trawnik. My... trawnika nie mamy. Chwastowisko tak (zresztą na sporej połaci naszego terenu marne), konicznik również jest u nas, ale trawnika jako takiego nie mamy. Dlaczego? O tym oczywiście w innym wpisie :).
No i prawie zapomniałem - na naszej działce znalazło się również miejsce na niewielki leśny zagajnik. O przygodach z nim związanych - a okazały się bolesne dla mojej kieszeni - oczywiście też napiszę w przyszłości.
No i świeżutka i puchata u nas nowość - zaledwie przedwczoraj pojawili się u nas nowi mieszkańcy. Jest ich na razie dwoje, podobno same damy (ale to się jeszcze okaże), które bardzo, bardzo lubią wodę. Ci, którzy się już domyślają niech dadzą odpowiedź na facebooku - w nagrodę wstawię zdjęcie naszych milusińskich.
O przygodach związanych z wychowaniem naszych nowych podopiecznych i ich koegzystencją z dotychczasowymi mieszkańcami i bywalcami naszego ogrodu będzie na pewno nie jeden, a wiele wpisów.
Czy to wszystko co powinienem napisać? Zapewne nie, ale sądzę, że dałem pewien pogląd na obecną sytuację. Po kolejnych wpisach i dodawanych do nich zdjęciach wspólnie nadgonimy kilkuletnią przerwę i (mam nadzieję) razem stworzymy mini społeczność "Naszej Swojskiej Chaty".
A więc...
Do zobaczenia następnym razem!
Comentários