No to chyba mamy powód, by świętować! I to naprawdę dobry powód. Widzicie to zdjęcia poniżej?
źródło: Nasza Swojska Chata
źródło: Nasza Swojska Chata
A widzicie te paliki powbijane w ziemię? No to już chyba się domyślacie...?
Tak! Zgadliście. To wykonany przez geodetę wytyczony zarys budynku. Co to dla nas oznacza? Nooo... Że wiemy już oficjalnie, gdzie będzie stał nasz dom i łatwiej nam wyobrazić sobie, jaki będzie duży?!
Oznacza to też, że wyszliśmy ze strefy marzeń, planów, przygotowań oraz formalności, a weszliśmy w strefę działania...
Z tej okazji, zerknąłem na historię relacji na tym blogu. Pierwsza notatka pojawiła się we wrześniu 2014 roku. To oznacza, że już wtedy byliśmy pewni, że z budową w końcu ruszymy. Choć na pewno nie myśleliśmy, że dopiero po 4 latach.
Do maja 2015 roku pojawiały się głównie propozycje projektowe (choć wybór i zakup ostatecznego projektu nastąpił znacznie później). To był okres szukania projektu docelowego i naszych gustów. Potem oczywiście też pojawiały się kolejne propozycje, ale wtedy już rozszerzyliśmy nasz research o inne aspekty, jak rozwiązania konstrukcyjne, czy wykończenie wnętrz.
Zaczęliśmy też spotykać się z osobami, które pomagały nam posuwać się mozolnie do przodu - z przedstawicielami firm budujących domy drewniane, doradcami finansowymi, czy ludźmi którzy opowiedzieli, jak mieszka się w domu drewnianym i na co należy uważać przy budowie.
W 2017 roku nastąpił drobny zwrot akcji. Wybrany, idealny wręcz dla nas projekt domu, odpadł w przedbiegach. Rozczarowanie. Długo rąk jednak nie załamywaliśmy i zaczęliśmy szukać alternatywy. Pół roku później mieliśmy już zakupiony gotowy projekt i spotkanie z Panią architekt, która walczyła jak lew, by upodobnić go, jak najbardziej do naszych oczekiwań i... idealnego projektu, który wcześniej odpadł.
9 września tego samego roku, adaptacja została oficjalnie zakończona. Zmiany były szerokie i dosyć poważne. Lista zmian została opisana, zachęcam do zerknięcia.
Na pozwolenie na budowę czekaliśmy... długo. Przepychanki z urzędem polegające na interpretacji warunków zabudowy doprowadzały nas momentami do rozpaczy. Częste wpisy na blogu zaczęły się pojawiać stosunkowo niedawno, bo od maja tego roku i związane były z budową narzędziowni. Budowana własnymi siłami, w wolnym czasie, daje niezwykle dużo satysfakcji, ale jak widać na zdjęciu, to nie jedyne nasze działania.
Przy tej okazji dziękujemy wszystkim za wszelkie wpisy i inne interakcje. Dzięki nim wiemy, że nie piszemy dla samych siebie. A więc... Do zobaczenia wkrótce!
Comments